"Rana" Wojciecha Chmielarza jest książką, po której przeczytaniu na pewno nie będziecie czuli się pozytywnie. Dotyka i uświadamia istnienie wielu problemów społecznych, które są bagatelizowane, zamiatane pod dywan i udaje się, że wcale tak źle się nie dzieje.
Główną bohaterką jest nauczycielka matematyki, starsza już kobieta o niecodziennym imieniu, Klementyna. Co takiego się stało, że przerażona światem i tak naprawdę przerażona sobą i swoją przeszłością kobieta trafia do prywatnej szkoły po wieloletniej przerwie od nauczania? Jest to pierwsze pytanie, które towarzyszy od początku książki. I niestety pierwszy naciągany punkt, ale myślę, że dojdziecie do tego sami.
Książka rozpoczyna się samobójstwem (a może morderstwem?) ósmoklasistki Marysi. Uczennica, choć pochodząca z ubogiej rodziny mieszkającej w niebezpiecznej i patologicznej okolicy, uczęszcza do prestiżowej szkoły i osiąga bardzo dobre wyniki. Nagle pojawia się informacja o jej śmierci. Nauczycielka polskiego, Ela nie wierzy w samobójstwo nastolatki i próbuje dojść do tego, co się stało, a wtedy i ona ginie w dziwnych okolicznościach.
Pojawia się również dziwny, interesujący się mordercami nastolatek Gniewomir i jego brat Sławomir, a wraz z nimi cały bagaż totalnie dysfunkcyjnej rodziny. Niestety nie jest to tylko jedyna rodzina z problemami pojawiająca się w książce - wplecione zostaje również życie prywatne dyrektorki szkoły, jej męża oraz córki Karoliny, która na końcu zostaje na dobrą sprawę ofiarą skomplikowanej sytuacji.
Po przeczytaniu "Żmijowiska" Chmielarz zasłużył na główne miejsce na moim regale. Zakupiona "Rana" czekała na moment, kiedy będę mogła się w pełni skupić i oddać książce i na początku tak właśnie było. Nie wiem kiedy, ale nagle znalazłam się na setnej stronie i nie mogłam się oderwać. Niestety, jak wspomniałam wyżej pojawia się jedna niespójność, a za chwilę druga. Historia ujawnia mroczną przeszłość Klementyny i nierealne jest, by jakakolwiek szkoła dopuściła do tablicy nauczyciela z wyrokiem. Niestety nagle z mojej oceny 10/10 ta właśnie część historii gwałtownie obniżyła ocenę. Zakończenie niestety nie pasuje i jest dziwnie naciągane, zatem to kolejny minus. Sądzę, że 7/10 będzie sprawiedliwą oceną.
Pozwolę sobie jednak wrócić do problemów społecznych i tutaj (będąc w klimacie szkolnym) szóstka dla Chmielarza za genialne zarysowanie funkcjonowania ludzi znajdujących się w różnym położeniu. Książka pokazuje, że prywatna szkoła nie oznacza przygotowania do życia, a zupełnie przeciwnie - uczniowie są zmęczeni, zniechęceni i frustrują się ciągłą rywalizacją. Pieniądze zapewniające miejsce w takiej szkole nie dają poczucia spełnienia, aprobaty rodzicielskiej ani nawet genialnej wiedzy. Nie zawsze nauczyciel jest kreatywny i spełniony, a pełna kieszeń sprawia, że lubi uczniów - wszystko wręcz na opak.
Rodzina pani dyrektor nie potrafi ze sobą rozmawiać ani na siebie spojrzeć, jest uosobieniem depresji i rozpaczy. Gniewek wraz ze swoim bratem poznali wszelkie formy przemocy i patologii ze strony rodziców pomimo bardzo wysokiego statusu materialnego. Po drugiej stronie autor stawia Marysię, która pomimo fatalnego startu, za który w żaden sposób nie odpowiadała mogła się wybić i coś osiągnąć.
Koniec końców dostajemy promyk nadziei, że status społeczny nas tak na dobre nie skreśla. Z przemyśleniami na ten temat po przeczytaniu "Rany" zostawiam Was.