Przychodziły kobiety do zakrystii i mówiły : "Proszę księdza, tutaj jeden taki z zielonymi włosami i kolczykiem w nosie przystępuje do Komunii świętej. Niech ksiądz uważa, bo może on hostię wypluwa do rękawa i później bezcześci". A księdzem był koleś, który uczestniczył przy moim nawróceniu. Póki kobiecina była w zakrystii, jakoś się opanował, ale gdy tylko wyszła, to tak ryknął śmiechem...