Moja biblioteczka w tym roku powiększyła się też o jedną świąteczną książkę, oprócz magicznej zagranicznej "Świąteczna Księgarnia" - zakupiłam "Przerwa Świąteczna" i muszę powiedzieć, że jestem zadowolona.
Pewnie gdybym najpierw przeczytała książkę Joanny to byłabym zachwycona i widziałabym same zalety jej, ale pierwsza była "Księgarnia" i po niej przepadłam.
Książka Joanny jest przyjemna i przeczytałam ją w dwa wieczory, muszę przyznać, że jak tylko zacznie się ją czytać to chce się skończyć i poznać dalsze losy.
A opowiada ona o kilku osobach, które przypadkiem przed świętami przeżywają historię życia, która początkowo nie jest miła dla nich.
Książka opowiada o kilku osobach:
- Milena i jej syn Leon - samotna matka, zamiast do rodziny wolała jechać na święta do Austrii, dobrze zarabia w ubezpieczeniach
- Filip i jego syn Adrian - nauczyciel, sam wychowuje syna, nie ma za dużo, jeździ BMW, którego nie do końca potrafi prowadzić, co wkurza Kamilę, bo ona myśli, że on to robi specjalnie
- Piotr - chłopiec z liceum, który zakochany jest w Julii, przez nagłą chorobę ojca musi na targu sprzedawać choinki
- Julia - uważa Piotra za lenia i gbura, chociaż podoba jej się
- Kamila - mama Piotra, która ma duże problemy zdrowotne, ale boi się czy to rak i nie chce iść do lekarza - jak już idzie to jest bardzo zaskoczona
Pewnego ranka idąc do szkoły lub odprowadzając dzieci, każde z nich ma jakby marzenie, które wypowiada przechodząc obok zegara słonecznego. Te marzenia zostają wysłuchane i można powiedzieć, że coś się zmieni w tym dniu.
I tak o to Milena, Filip i ich synowie zostają zamknięci w szkole w piwnicy na kilka dni, brak zasięgu i innych wygód. Tato Piotra ma problem z plecami i nie może pracować sprzedając choinki na targu.
Ich historia i to jak ją spędzają sprawia, że zaczynają patrzeć na wszystko. Rodzice słuchają dzieci, chłopcy zaprzyjaźniają się. Piotr i Julia spotykają się przypadkowo i również zmieniają się ich piorytety i ich patrzenie na siebie.
Każde z nich odkrywa w sobie coś nowego, patrzy na dzieci troszkę inaczej. Milena i Filip, dla których synowie to całe życie, po spędzaniu czasu w zamknięciu zbliżają się jeszcze bardziej do nich, bardzie poznają ich i wiedzą, że muszą coś zmienić.
Ta historia jest ciekawa i miła dla czytelnika. Daje nam ważną lekcję, żeby słuchać czasami innych, ale i też mieć oczy otwarte na innych ludzi. Czasami mały gest może dużo zmienić, dać szczęście np innym.
Znalazłam jeden cytat, który mnie zachwycił i chciałabym nim zakończyć recenzję książki.
"Nigdy nie wiemy, co nam przyniesie jutro... Nie ma czegoś takiego jak stabilizacja, bo czasem jedno zdarzenie może sprawić, że wszystko, co sobie poukładamy, rozsypie się w proch i w naszym domu zapanuje chaos..."
A ok jest jeszcze jeden
"Kiedy masz wokół siebie ludzi, których kochasz i którym ufasz, każdą zmianę od losu łatwiej jest przyjąć. Wiadomo, że oni też przeżyją szok, ale na pewno razem to sobie poukładamy od nowa".
polecam