Lucky Luke od pokoleń bawi kolejne pokolenia czytelników. Przede wszystkim to zasługa niewymuszonego humoru i znakomitych rysunków. Goscinny i Morris, stworzyli na prawdę ponadczasowe dzieło. Po ich śmierci cykl jest nadal kontynuowany i nie stracił nic ze swojego uroku. Czego przykładem są kolejne filmy animowane, a nawet seriale z udziałem aktorów.
"Przeklęte ranczo", to zbiór krótkich historyjek. Przekrój przez Dziki Zachód, można by rzec.
W pierwszej, poznajemy pewną zwariowaną staruszkę, która hoduje bizony.Kupuje ona rancho, które okazuje się być nawiedzone. Na szczęście Lucky Luke przybywa na ratunek.
W kolejnej poznajemy pewną wpływową wróżkę, której talent jest bardzo doceniany w pewnym mieście. Ale w czym tkwi sekret jej sukcesów?
Poznajemy także miasteczko, w którym ma powstać rzeźba Luke'a. Jednak pewien bogacz uważa, że to jego podobizna powinna widnieć na rzeźbie.
W ostatniej, odkryjemy z pewnym wynalazcą zalety rynny, której działanie nie podoba się jednemu z przedsiębiorców.
Doskonała rozrywka zapewniona. Urocze i pełne humoru opowiastki. Autorzy puszczają tu oczko także do starszych czytelników. Na przykład w jednej ze scen Luke stoi z czaszką w dłoni przed portretem Szekspira. I o wiele więcej. Zachęcam do lektury.