Słuchało mi się dobrze, zachęcał do tego i głos, i interpretacja czytającej Marii Kozłowskiej. To literatura kobieca - wiem, wiem, że wiele osób nie lubi tego określenia, ja jednak z uporem będę go używać, gdyż nie znalazłam lepszego określenia literatury, której główną bohaterką jest kobieta, której liczne problemy i wydarzenia opisane są z perspektywy emocjonalności kobiety, która jest napisana najczęściej przez kobietę, która porusza wiele, nawet trudnych tematów w sposób trafiający do wielu kobiet i m. in. z tego względu czytana jest najczęściej przez kobiety.
Duży plus dla autorki za wykreowanie kobiecej bohaterki, która mimo, że jest piękna, młoda i wykształcona, to nie jest skończoną idiotką i życiową niedojdą (a niestety, z takim typem spotykam się najczęściej sięgając po książki polskich współczesnych autorek). Rozmyśla, poszukuje swojej drogi, ustala priorytety.
Autorka poszerza zasób wiedzy swoich czytelniczek o specyficzną wiedzę wynikającą z pracy bohaterki w prosektorium, wiedzę dotyczącą funkcjonowania w świecie (światku?) polskiego modelingu, kultury gruzińskiej, aspekty funkcjonowania człowieka na poziomie emocji i uczuć itp.
Książka w głównej mierze opowiada o poszukiwaniu swojego miejsca w życiu, próbach określenia priorytetów, siebie, innych. Bez filozoficznego zadęcia i dłużyzn teorii psychologii. Jest w niej miejsce na dostrzeżenie drugiego człowieka, na przyjaźń i miłość. Ale nie jest to typowe romansidło.
Minusy? Trochę zbyt szeroko, miejscami może zbyt płytko. Dla mnie trochę dziwna kobieca naga bliskość w relacji przyjacielskiej (Natasza i Anka). Ale ogólnie: jestem na tak.