Nie wszyscy wiedzą, że Nora Roberts ma też swoje kryminalne oblicze, które skrywa pod pseudonimem J.D. Robb. I jest to oblicze pielęgnowane od dawna, od lat 90tych XX wieku! Porzuceni na śmierć” to zatem 54. tom jej serii kryminalnej nazwanej Oblicza śmierci. I zanim powiecie, że to telenowela i tasiemiec, to ja mówię, że te ostatnio wydane, najświeższe tomy pod względem kryminalnym wypadają naprawdę świetnie! A ten to chyba zaliczyć mogę do jej najbardziej udanych! Historia porywa czytelnika już od samego początku - dostajemy szybkie spojrzenie wstecz, kiedy to zdesperowana matka jest o krok od popełnienia niewybaczalnego czynu. Zaraz po tym przenosimy się w czasy współczesne tej historii, czyli dla nas przyszłość - bo w lata 60te XXI wieku. I tu znowu mamy podział: na historię porwanej kobiety i historię przedstawioną z perspektywy Eve Dallas, nowojorskiej śledczej. I każdy z tych fragmentów skupia się na czym innym - pierwszy to największa tajemnica, drugi to doskonałe oddanie psychologicznej relacji porwana-porywacz i jego obraz z ewidentnym psychicznym zaburzeniem, trzeci to solidnie prowadzone śledztwo ze skupieniem na zagadce, na szukaniu dowodów i podążaniu tropami, a nie na brutalności zbrodni. Wszystko to składa się na naprawdę dobrze zbudowaną zagadkę kryminalną, która jest prowadzona tempem umiarkowanym, odpowiednim, by utrzymać czytelnika w ciągłej ciekawości. Finalnie jest też zaskakująca, choć wydawałoby się, że dosyć szybko większość wiemy. A jednak tak nie jest. Musimy jednak pamiętać kto tę książkę napisał - skoro Nora Roberts to musi być też mały dodatek romansowy, prawda? Sama uważam, że szkoda, bo nieco te sceny odstają od reszty, ale czy to byłaby dalej Nora, gdyby nie wplotła kilka pikantniejszych scenek? ;) Można na nie przymknąć oko, bo zagadka kryminalna jest na wysokim poziomie! Jestem naprawdę nią zaskoczona!