Są takie książki, które nigdy się nie starzeją, których piękno i wartość nie zaciera się przez wieki. Z pewnością do takich książek należą działa Oskara Wilda i w tym jego Portret. Tak, Portret jest wiecznie młody. Ah jakżeby sam Dorian był o niego zazdrosny. Jakże jego hedonizm i egoizm cierpiałyby katusze. Gdyby tylko mógł to zobaczyć, że oto jest nieśmiertelny.
Tak naprawdę ciężko jest pisać o Portrecie, bo w zasadzie wszystko już o nim zostało powiedziane. Ale mimo to, pragnę dołożyć swoją cegiełkę z dopiskiem arcydzieło, do tego zamczyska zbudowanego z uwielbienia. Bo napisać, że jestem nim zachwycona, to jak nie napisać nic. Jestem wręcz upojona wyobraźnią i szczerością autora, jego lepkim i gładkim stylem, który delikatnie oblewa czytelnika. Każde słowo jest idealnie tam, gdzie powinno się znajdować, każdy opis jest bogaty i soczysty, a to wszystko łączy się i spina w najbardziej cyniczną ze znanych mi historii. Sposób, w jaki tka swoją narrację, jest znakomity. Jego siła sugestii jest siłą napędową tej historii. A to tak naprawdę, tylko kilka słów wypowiedzianych w odpowiednim czasie i miejscu. Słów na tyle silnych, które sprawiają, że przyzwoity człowiek zamienia się w podłego stwora, a osoba, która go do tego popchnęła, pozostaje nieskalana – genialne, po prostu genialne. Jest w tej prozie coś z Nietzschego, koncepcja prawdy, doświadczenia estetycznego, indywidualizm i etyka oraz bardzo sugestywny, aforystyczny styl, prawie jakby do siebie należeli. Ta historia, to swoista dekadencja, która powoduje upadek człowieka i dowodzą moralnej lekcji z niej płynącej, że dusza i wewnętrzne piękno, będą zawsze ponad zewnętrzną nieskazitelnością, nawet tą wieczną.
Mam przed sobą książkę, w pięknym nowym wydaniu, więc nie mogę nie napisać słów kilku, tym, czym to wydanie stoi. Mianowicie, tłumaczeniem. Tłumaczeniem, które w mojej opinii, jest dużo bardziej przystępne i łatwiejsze w odbiorze. Tłumaczenie, które mimo swojej prostoty, jest zupełnie przyjemniejsze, które nadaje głębi i jednoczesnej lekkości całej historii. Mając porównanie z tłumaczeniem Pani Feldmanowej, które, bądźmy szczerzy, jest dość chaotyczne i archaiczne, chylę czoła ku temu. Chylę czoła ku wydawnictwu, za tak wspaniałe wydanie.