Pierwsza polska książka podróżnicza napisana przez kobietę!
Nowe wydanie po 75 latach!
Jej podróż po dzikich dżunglach stanu Parana w Brazylii trwała 2 lata - od 1926 do 1928 r. i obfitowała w rozmaite, często niebezpieczne przygody. Spotkania z dzikimi zwierzętami, napady partyzantów, nieprzewidywane zmiany pogody - wszystko to opisała w niniejszej książce, która jest także świetną dokumentacją przyrodniczą nieistniejącej już w znacznej części dżungli parańskiej.
Książka zawiera 32 zdjęcia autorki z wyprawy.
Fragment książki:
"Cisza. Minuty stawały się bardzo długie, ale nie było nadziei na jakąkolwiek pomoc. Minęła godzina, a położenie stawało się coraz gorsze. Zaczęło szarzeć i to tak gwałtownie, że na drugim brzegu nie odróżniałam już oddzielnych sylwetek drzew, mając przed oczami zbitą, ciemną ścianę. Równocześnie wzmagało się nocne życie różnych tworów leśnych. Obok dziwacznych głosów egzotycznych żab odzywały się z rzadka potworne krzyki i nawoływania nocnych drapieżnych ptaków, przejmujące swoją niesamowitością do szpiku kości. Ale strach mój doszedł wręcz do zenitu, kiedy usłyszałam w dalekich gąszczach całkiem wyraźne porykiwanie krwiożerczej pumy..."
Nowe wydanie po 75 latach!
Jej podróż po dzikich dżunglach stanu Parana w Brazylii trwała 2 lata - od 1926 do 1928 r. i obfitowała w rozmaite, często niebezpieczne przygody. Spotkania z dzikimi zwierzętami, napady partyzantów, nieprzewidywane zmiany pogody - wszystko to opisała w niniejszej książce, która jest także świetną dokumentacją przyrodniczą nieistniejącej już w znacznej części dżungli parańskiej.
Książka zawiera 32 zdjęcia autorki z wyprawy.
Fragment książki:
"Cisza. Minuty stawały się bardzo długie, ale nie było nadziei na jakąkolwiek pomoc. Minęła godzina, a położenie stawało się coraz gorsze. Zaczęło szarzeć i to tak gwałtownie, że na drugim brzegu nie odróżniałam już oddzielnych sylwetek drzew, mając przed oczami zbitą, ciemną ścianę. Równocześnie wzmagało się nocne życie różnych tworów leśnych. Obok dziwacznych głosów egzotycznych żab odzywały się z rzadka potworne krzyki i nawoływania nocnych drapieżnych ptaków, przejmujące swoją niesamowitością do szpiku kości. Ale strach mój doszedł wręcz do zenitu, kiedy usłyszałam w dalekich gąszczach całkiem wyraźne porykiwanie krwiożerczej pumy..."