„ Pokochałam wroga „ to zupełnie inna historia, niż sobie wyobrażałam. Zapewne moje oczekiwania wzięły się stąd, że zasugerowałam się hasłem z okładki gdzie jest reklamowana, jako historia „ zakazanej miłości Polki i Niemca w okupowanym Krakowie „, co nie do końca jest zgodne z prawdą, gdyż wątek ten poznałam tylko dzięki pamiętnikowi Jadwigi a cała fabuła nie jest całkowicie osadzona w czasach drugiej wojny światowej, ponieważ autorka skupiła się na czasach współczesnych, a reklamowana miłość nie jest tematem wiodącym.
Główna bohaterka Jadwiga umiera na początku książki, ale później wielokrotnie pojawia się na kartkach swojego pamiętnika. Dzięki tak opowiedzianej historii dowiedziałam się, że w życiu kierowała się przede wszystkim sercem. Była patriotką oddaną ojczyźnie działającą instynktownie, lecz w czasie okupacji pewne okoliczności postawiły ją przed poważnym wyborem. Poznaje Niemca, okupanta i pomimo, że początkowo go nie znosi, później obdarza go uczuciem, z którym musi sobie jakoś poradzić.
Co okaże się ważniejsze: przywiązanie do ojczyzny czy miłość?
Książka, w pewnych kręgach, zwłaszcza po udzieleniu wywiadu przez autorkę, gdzie wypowiedziała się na temat pomysłu napisania takiej historii, wzbudziła kontrowersje. Jak można pisać o uczuciu do wroga, które w czasie wojny było szczególnie potępianie przez podziemie, gloryfikować i spłycać nazizm?
Zdziwiłam się, wypowiedziami niektórych osób, które nawet nie pofatygowały się, aby przeczytać książkę, ale miały za to najwięcej do powiedzenia na jej temat. Na szczęście czytelnicy mogli wyrobić sobie własne zdanie, czy Mirosława Kareta faktycznie przekroczyła granice dobrego smaku i czy powieść powinna wywołać oburzenie? Sądzę, że nie było to zamiarem autorki, aby jej zarzucać, że Wanda nie chciała Niemca a Krakowianka chciała okupanta, ale moim zdaniem Mirosławie Karecie udało się poruszyć autentyczne moralne dylematy a także wiernie oddać realia okupowanej Polski. To opowieść o trudnych czasach, niełatwych wyborach i decyzjach. To także lektura o tolerancji, uprzedzeniach. Podobne historie pisało samo życie - na ich ślady autorka, dziennikarka i historyk, natrafiła w Krakowie i w Monachium, miastach, z którymi związana jest od lat.
Pomysł na napisanie tej książki autorce zrodził się, aż trudno uwierzyć, bo 20 lat temu podczas wyjazdu do Niemiec. Przypadkowy pasażer w czasie podróży opowiedział o swoim życiu i prawdziwym ojcu, o istnieniu, którego dowiedział się wiele lat po wojnie. Następnie Kareta wykorzystała różne zasłyszane prawdziwe historie i wplotła w fabułę książki, bowiem pierwotnie powieść miała być tylko pamiętnikiem Jadwigi. Fakt, że potem autorka postanowiła uwspółcześnić całą opowieść dopowiadając losy syna Jadwigi i jego rodziny, umożliwił jej na kontynuowanie opowieści o rodzie Petrycych w dalszych częściach. Dwutorowe prowadzenie narracji pozwoliło mi oprócz realiów wojny, poznać także rzeczywistość lat 90, zmian, jakie zachodziły w naszym kraju. Jedynie wątek Monachijski wydaje mi się lekko naciągany i zbyt sensacyjny, ale nie miał on zbytnio wpływu na odbiór całości. „Pokochałam wroga „ jest dobrze skonstruowaną powieścią obyczajowo – historyczną i w pewnym sensie wyróżnia się na tle innych książek tego typu napisana prostym przystępnym językiem, którą się czyta z wielką przyjemnością. Nie mniej jednak mogłoby być w niej więcej wojny, natomiast relacje pomiędzy Jadwigą i Niemcem, ukazane są jak dla mnie zbyt płytko, ale to moje subiektywne odczucia i tak z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
„Ufajcie, że ręka Boga kieruje wszystko ku najwyższemu Dobru, nawet jeśli w danym momencie sprawia nam to ogromny ból... „