Subtelny portret Jarosława Iwaszkiewicza przybiera tu formę relacji z podróży, jaką Iwaszkiewicz odbył w jesieni życia do Palermo. Uhonorowano go tam nagrodą literacką, co stało się dla niego sprawą osobistą, intymną wręcz, rozpatrywaną w kontekście spełnienia lub niespełnienia artystycznego. To liryczna opowieść o sensie życia, o istocie starości. Przenikanie się fikcji i faktu potęguje zbiór listów Iwaszkiewicza do autora, stanowiący swoiste dopełnienie powieści.
Pozostając wierny duchowi kresów wschodnich, Iwaszkiewicz nie zamykał okien ojczyzny przed europejskim przeciągiem, wyruszał coraz częściej na zachód, na dyplomatyczne dwory, ale i na wędrówki po nurtach europejskiej muzyki, o barwach żywego pejzażu i malarskiej sztuki. Przewodnicząc przez wiele lat Związkowi Literatów Polskich i Stowarzyszeniu Kultury Europejskiej, Polskę utrwalał w Europie, a Europę w Polsce – także wbrew żelaznej kurtynie – znajdując zawsze sposób na podkreślenie i wykorzystanie wspólnoty naszego kontynentu od bizantyjskiego Kijowa po łaciński Rzym.
Pogoda burzy nad Palermo jest opowieścią o pożegnalnej, na kilka miesięcy przed śmiercią, wyprawie pisarza na Sycylię, w której miałem zaszczyt wziąć udział. Nie jest reportażem, wraz z narracją o faktach staje się dokumentem uniesień i wyobrażeń. Sprawa, jej strukturalne składniki – osoby, ich losy, wartość przyrody i sztuki, wydarzenia historyczne i bieżące – należą do rzeczywistości sprawdzalnej, wokół której wszystko inne potrafi być splotem tyleż dramatycznym, co literackim. Ale i te obrazy i myśli nie biorą się znikąd, są lub pozostają u dalekich rosyjsko-ukraińskich źródeł, do których sycylijskość Iwaszkiewicza powraca wiernie niczym na pięciolinii wieloczasu do muzyki Szymanowskiego; do Króla Rogera, Źródła Aretuzy, ale i do swojej Sławy i chwały z wątkiem europejskim.
Ostatnia sycylijska podróż patriarchy, choć przeżyta wreszcie triumfalnie, pozostała poza dramatem wyspy i była już tylko kurtyną zapadającą po raz ostatni po spektaklu pełnego tajemnic życia.
Pozostając wierny duchowi kresów wschodnich, Iwaszkiewicz nie zamykał okien ojczyzny przed europejskim przeciągiem, wyruszał coraz częściej na zachód, na dyplomatyczne dwory, ale i na wędrówki po nurtach europejskiej muzyki, o barwach żywego pejzażu i malarskiej sztuki. Przewodnicząc przez wiele lat Związkowi Literatów Polskich i Stowarzyszeniu Kultury Europejskiej, Polskę utrwalał w Europie, a Europę w Polsce – także wbrew żelaznej kurtynie – znajdując zawsze sposób na podkreślenie i wykorzystanie wspólnoty naszego kontynentu od bizantyjskiego Kijowa po łaciński Rzym.
Pogoda burzy nad Palermo jest opowieścią o pożegnalnej, na kilka miesięcy przed śmiercią, wyprawie pisarza na Sycylię, w której miałem zaszczyt wziąć udział. Nie jest reportażem, wraz z narracją o faktach staje się dokumentem uniesień i wyobrażeń. Sprawa, jej strukturalne składniki – osoby, ich losy, wartość przyrody i sztuki, wydarzenia historyczne i bieżące – należą do rzeczywistości sprawdzalnej, wokół której wszystko inne potrafi być splotem tyleż dramatycznym, co literackim. Ale i te obrazy i myśli nie biorą się znikąd, są lub pozostają u dalekich rosyjsko-ukraińskich źródeł, do których sycylijskość Iwaszkiewicza powraca wiernie niczym na pięciolinii wieloczasu do muzyki Szymanowskiego; do Króla Rogera, Źródła Aretuzy, ale i do swojej Sławy i chwały z wątkiem europejskim.
Ostatnia sycylijska podróż patriarchy, choć przeżyta wreszcie triumfalnie, pozostała poza dramatem wyspy i była już tylko kurtyną zapadającą po raz ostatni po spektaklu pełnego tajemnic życia.