Autorce udała się duża sztuka - napisała książkę zabawną, lekką i sympatyczną w czytaniu, w której właściwie nie ma ani jednego sympatycznego bohatera. Akcja jest nieco porwana, dzieje się albo rok przed, albo tydzień po, albo podobnie, ale to nie wpływa na odbiór, dowiadujemy się wszystkiego w odpowiednich momentach. Główną bohaterką jest Jagoda, Project Manager w jakiejś wypasionej korporacji, która przez swoich podwładnych i współpracowników nazywana jest Suczą (cholernie obraźliwe dla przyzwoitego psa), muszę przyznać, że nie bez powodu. Owi współpracownicy podejmują próbę pozbycia się wrednej szefowej, a skutki okazują się zupełnie inne, niż się spodziewali.
Nie polubiłam Jagody, choć sposób, w jaki usunięto ją z firmy był wredny i faktycznie należało jej się zadośćuczynienie, bo nigdy nie chciałabym się zetknąć z podobnym szefem. Jagoda żyje tylko pracą, nie obchodzi jej nic poza pracą, a ludzi traktuje jak narzędzia do wykonania zadań i tak się do nich odnosi - nie bierze pod uwagę absolutnie nic, co nie ma związku z wykonywanymi obowiązkami, potrafi się zachować chamsko i bezceremonialnie, w pełni rozumiem chęć pozbycia się jej.
Nie polubiłam uciskanych podwładnych, bo sposób do jakiego się uciekli uważam za absolutnie nie do przyjęcia, nie wierzę, że nie da się inaczej, a w ogóle - skoro tak bardzo nie chcę z kimś pracować, to zawsze mogę odejść.
Nie polubiłam Maliny - siostry Jagody - interesującej się jedynie spadkiem, na który ma nadzieję i zdolnej do zniszczenia testamentu, który jej się nie podoba.
Nie polubiłam ciotki, która trochę Jagodę sprowadza na ziemię tłumacząc, że lepiej jest mieć u ludzi długi wdzięczności niż po nich jeździć. Ona była o tyle lepsza, że pomagała ludziom w potrzebie (Jagodzie by to nie przyszło do głowy), ale robiła to z wyrachowania, żeby potem móc oczekiwać czegoś w zamian.
Nie polubiłam detektywa, który Joannie pomaga wyjaśnić sytuację, wykorzystując fakt, że wcześniej był wynajęty przez jej podwładnych - a w gruncie rzeczy tylko dlatego, że poczuł się przez nich oszukany.
Z drugiej strony - książka jest lekka w odbiorze i zabawna, co ostatnio autorce średnio wychodziło w cyklu o Matyldzie (akurat ta bohaterka mnie drażni), spędziłam przy niej rozrywkowy wieczór. :)