Rok 1929. Światem targa wicher straszliwego ekonomicznego kryzysu. Jest miesiąc marzec, dwudziestego piątego. Katolicy świętkują Zwiastowanie Pańskie. W Pińsku jest ciepło, nawet zakwitły stokrotki. W ten dzień zapukam do tego świata jeszcze chłodnego i głodnego, ale temu wątłemu ciałku i ogromnym oczom potrzebne było życie i mocny krzyk zwiastował wielkiemu światu, że to dziecko będzie żyło, i to nie byle jak. Dlatego, że za ścianą izdebki-kąciku pracowały dwa dizle, dające prąd na miasto. I ich miarowy stukot był pierwszym, co po biciu serca matki usłyszałąm na tym świecie. Z opowiadania "Elektrownia"