Danni najchętniej zrzuciłaby winę za wszystko na pełnię księżyca. Gdyby nie to, może w szpitalu byłoby spokojniej i może jakiś inny lekarz zająłby się ratowaniem przystojnego strażaka, który doznał obrażeń podczas ratowania dzieci z płonącego domu. Tymczasem musiała zrobić to ona - a potem długo nie mogła zaznać spokoju. Wydarzenia tej jednej nocy może i można zrzucić na karb pełni księżyca, ale jak wyjaśnić wszystkie następne? Danni przychodziły na myśl wszelkie możliwe wytłumaczenia oprócz jednego...