Ta książka jest jak obraz Vincenta van Gogha - kolorowa, niespokojna, poruszająca, pełna wewnętrznego bogactwa. Dla tych, co czytają tylko kilka pierwszych linijek opinii: polecam, polecam, polecam !
Nie jestem znawcą, pasjonatem, ani koneserem malarstwa. Wiedziałam, rzecz jasna, kto to był Vincent van Gogh, że to holenderski wybitny, ale szalony malarz z obciętym uchem, że popełnił samobójstwo, umarł w biedzie, potrafiłam nawet wskazać kilka jego najbardziej znanych dzieł, no może nawet ze 20. I to tyle. Przeczytałam „Pasję życia", nie będę się tu popisywać ile teraz wiem. Znawcą wybitnym van Gogha nie zostałam, ale horyzonty mi się poszerzyły. Autor sprawił, że burzliwe życie Vincenta dosłownie studiowałam. Czytałam (słuchałam) obłożona albumami, artykułami, notatkami na polsko- i obcojęzycznych stronach. Poznałam van Gogha - Rudego Wariata, brata, syna, wujka, kochanka, sąsiada, a przede wszystkim malarza, upartego, poszukującego i pracowitego, niespełnionego prekursora, artystę tworzącego sztukę niezrozumiałą dla jego pokolenia. Wszystko, dosłownie wszystko poświęcił swoim obrazom. Życie w dostatku, stabilizację, niezaspokojoną potrzebę miłości i wielkie marzenie o założeniu rodziny, własnym, wypełnionym dziećmi domu, z kochającą żoną u boku. Szkoda, że tego nie dostał, a umierając młodo nie dowiedział się też, że jego niezłomna wiara w siebie była uzasadniona i jakim uznaniem cieszy się dziś jego malarstwo. Żyjąc w ubóstwie i samotności oraz odczuwając ciąg...