To kolejna, przeczytana przeze mnie powieść Dany Dumitriu, w której odkrywam ten sam wątek - opis postaw i osobowości powiązanych ze sobą osób, w tle śmierci jednej z nich. O ile w "Biesiadzie Lichwiarza" ten krąg powiązanych ze sobą osób, dotyczył bliskich - rodziny, to już w "Paradzie Hipokrytek" mamy wachlarz osobowości i postaw wszystkich z otoczenia rodziny, której dotknęła śmierć zdolnego naukowca. Autorka, cynizmu nie szczędzi nawet na majorze - detektywie milicji, poszukującego sprawców morderstwa naukowca, Alexandra Iatana.
W obu pozycjach, rozpływałam się /to lubię/ w wielostronicowych opisach postaci, które choć inteligentne, nigdy nie dokonywały rewizji swego postrzegania rzeczywistości, jaką tworzą, na jaką mają wpływ we wspólnocie. Żadna z postaci nie postarała się o zmianę monotonii w swoim życiu, na wniesienie najdrobniejszej w swym szczególe, rzeczy, która mogłaby mimochodem spowodować lawinowo odmianę w rodzinnej społeczności.
W obu pozycjach - ta sama narracja, ten sam klimat, temat, podobne roztrząsanie osobowości powiązanych z sobą osób i ten sam marazm, który jak błoto oblepia, czyniąc bohaterów wątłymi psychologicznie postaciami.