"My w Ministerstwie zdrowia działamy w taki sposób, by móc ze spokojem spojrzeć w lustro. Spojrzeć i powiedzieć ukończyłem dobry bieg, wykonałem zadanie" - Łukasz Szumowski
Z wielkim smutkiem czyta się taką książkę po prawie pięciu latach od jej premiery. Wiedząc i widząc, że tak naprawdę nic (prócz rządu) się nie zmieniło. Że tak zwana "służba zdrowia" leży już całkiem na łopatkach, a politycy i kraj jest podzielony.
Druga refleksja moja jest pytaniem, czy ktoś w ogóle poniósł odpowiedzialność za cokolwiek z czasów pandemii?? Za błędne i "ekonomicznie słuszne" decyzje? Kolejna refleksja jest taka, że pan Kapusta jak zwykle jednostronnie. Mamy wypowiedzi (po jednej) przedstawicieli różnych zawodów i trudności z wykonywaniem swojej pracy w czasach pandemii na pierwszej linii frontu.
Ale jest też jedna ratowniczka medyczna, której wypowiedzi jest więcej, ona jakby spina tę całą treść te wszystkie żale na niewydolność całego systemu. Każdy z wypowiadających się narzeka na to jak "wyjątkowo" ciężka jest jego praca.
Jedynie, jedyny przepytany pacjent jest całkowicie zadowolony. Doskonale leczony i zaopiekowany, jak sam twierdzi. I tutaj mi mocno zgrzyta panie autorze. Po pięciu latach wyszło trochę innych mniej chwalebnych faktów. Znam też relacje z pierwszej ręki moich znajomych i rodziny niestety, którzy mieli nieszczęście wylądować w szpitalu na oddziale zakaźnym i o tym jak wyglądała tam "opieka". Relacje bardzo dalekie od wypowiedzi tego jednego jakże zadowolonego pacjenta, którego pan "przepytał".
O politykach i ich sprawczym działaniu w czasach pandemii nie będę się więcej rozpisywać, bo ich samozachwytu nikt i nic nie zmieni. Powiem tylko na koniec, że najbardziej podobało mi się jedno, ale za to mocne zdanie z wypowiedzi listonosza, który prócz standardowego narzekania jak ciężka jest jego praca, zwłaszcza w czasach pandemii, mówi tak:
"Polityka to w mojej robocie osobny rozdział. Zawsze się trzeba nasłuchać. W zależności od tego, do jakiego domu wejdę, takie muszę mieć poglądy. Czasem ludzie zaczynają mówić sami z siebie, czasem zapalnikiem jest przesyłka. Widzą list z ZUS-u albo skarbówki i wybuchają"
Przeczytałam już wszystkie trzy książki, jakie napisał pan Kapusta. W mojej ocenie autor pisze dobrze, aczkolwiek zbyt jednostronnie.