Akcja powieści Pan Wichrów i Powiewów rozgrywa się w ciągu kilku dni wiosny i lata pewnego roku na początku pierwszej dekady XXI wieku. Wojtek jest nauczycielem języka polskiego w jednym z warszawskich liceów. Niedawno przekroczył czterdziestkę, wiedzie życie uporządkowane i pozbawione wstrząsów. Czas swój dzieli pomiędzy pracę a proste przyjemności. Poczucie bezpieczeństwa daje bohaterowi małżeństwo zbudowane na przyjaźni i wspólnych nawykach oraz wąskie grono starych znajomych. I tej wiosny, jak co roku Wojtek wyciąga z piwnicy swój ukochany rower, na którym przemierza warszawskie ulice. Oczami bohatera oglądamy miłe jego sercu zaułki Ochoty, uliczki Mokotowa, parki Powiśla. Wreszcie wybieramy się z nim w podróż do domu przyjaciół na Pojezierzu Drawskim. Podsłuchujemy rozmowy ze spotykanymi po drodze ludźmi i podglądamy myśli. Wszystko jest jak zawsze: te same osoby, te same miejsca. A jednak tego roku jest jakoś inaczej. Może dlatego, że wiosna jest wyjątkowo upalna; może na mężczyznę, który przekroczył magiczną granicę czterdziestu lat przychodzi trudny czas, kiedy zastanawia się, co jeszcze jest przed nim, a co zostawił za sobą. Znajome miejsca i twarze wydobywają niespodziewanie zagrzebane głęboko pod warstwą świadomości obrazy, emocje i uczucia. Niektóre z nich zachwycają świeżością i ukazują utraconą urodę życia; innych wolałoby się nie oglądać. Jednak wszystko, co się nam przydarza, każde doświadczenie dobre czy złe pozostaje w nas choć zdarzenia przemijają. Jeśli nie pozwoli się wspomnieniom zaistnieć w świadomości, upomną się o swoje prawa w snach bardziej realnych nawet niż otaczająca rzeczywistość. Kto nie chce się z tym pogodzić, naraża się na niebezpieczeństwo utraty kontroli nad swoim wewnętrznym światem. Fala emocji rozkosznych i przerażających, dawnych i nowych zaleje bezbronny umysł. Taki los staje się udziałem Wojtka. Póki nie przyzna sam przed sobą, że jego życie oparte było na mimowolnym fałszu; póki nie naprawi krzywd wyrządzonych sobie i innym, nie będzie dla niego nadziei. Martyna Żandarska-Ochnik jest warszawianką. Ukończyła Wydział Biologii Uniwersytetu Warszawskiego i podjęła pracę w szpitalnym laboratorium. Miejsce to nadawało się znakomicie do prowadzenia obserwacji ludzkich typów, co stało się jej wielką pasją. Z tego powodu interesowała się w pewnym okresie astrologią traktowaną nie jako sztuka dywinacji, lecz raczej narzędzie służące do badania złożoności ludzkiej natury. Mieszka z trzema mężczyznami w wieku od lat jedenastu do czterdziestu siedmiu, dwoma królikami i parą ryżowców. Lubi jeździć na rowerze po swoim ukochanym mieście i odkrywać jego nieznane uroki. Podczas jednej z takich przejażdżek wpadła na pomysł zapisania historii, która mogłaby wydarzyć się w każdym miejscu i czasie. I tak narodziła się debiutancka powieść ?Pan Wichrów i Powiewów?.