W początkach lat siedemdziesiątych w Wielkiej Brytanii jak grzyby po deszczu wyrastały kluby oferujące muzykę house, hip-hop, disco i techno. Wtedy też właśnie datują się początki kultury Ecstasy i rozmaitych jej podkultur zażywanie bowiem tego narkotyku było nierozerwalnie związane z taką właśnie - opartą na wyrazistym rytmie - muzyką. Wcześniej Ecstasy pod nazwą MDMA (skrót nazwy chemicznej) używane było czasami w terapii psychiatrycznej. Narkotyk ten sprawiał, że człowiek stawał się niewiarygodnie otwarty na otoczenie, żywy, przyjacielski i pełen empatii. Psychiatrzy wykorzystywali go więc dla przełamania oporów w nawiązywaniu kontaktów w grupach osób nieśmiałych. Liczyli na to, że specyfik stanie się uznanym lekiem. Ich nadzieje okazały się płonne - odkąd MDMA pod nazwą Ecstasy zaczął pojawiać się na różnego rodzaju prywatkach - do akcji wkroczyły władze. Rząd z całą surowością postanowił rozprawić się z tańczącą w rytm house'u młodzieżą. Apogeum walk przypadło na lata 1988 i 1989. Metody jakimi policja starała się walczyć z imprezowiczami zazwyczaj były komiczne w książce roi się od ich znakomitych anegdotycznych opisów. Autorzy bronią tezy, że narkotyki tępione są przez władze szczególnie wówczas, gdy zażywają je grupy kojarzone z jakimiś formami kontestacji porządku społecznego a Ecstasy połączyło się - według nich - z tym, czego konserwatywne normy społeczne nie znoszą najbardziej - z głośną muzyką. Pokazują też złą stronę uzależnienia i różne rodzaje narkomanii, które należy różnie traktować. Mówią o wpływie mediów i różnego rodzaju ekspertów na ten problem. Jednym słowem książka ta porusza temat narkomanii w sposób w jaki w literaturze popularnej jest on rzadko opisywany, pokazując wszystkie związane z nim wybory aksjologiczne i wszystkie jego paradoksy.