Warto sięgnąć po tę książkę! Choćby po to, by radykalnie zmienić swoje spojrzenie na rolę, jaka przypada w społeczeństwie artystom i sztuce. Od dawna przywykliśmy do myśli, że wolność i demokracja to pojęcia nierozłączne. A jednak Caroline Levine zamierza nas przekonać, że może być wręcz przeciwnie. Demokratyczna większość potrafi skutecznie tłumić to, co niepopularne lub niewygodne, a stąd już prosta droga do zniewolenia. Potrzebuje wyzwań, przed jakimi stawiają ją awangardowi artyści, aby nie mogła sobie wyobrażać, że jej „wola jest absolutna czy uniwersalna”. Koniec awangardy historycznej nie zamyka owego współoddziaływania, ponieważ to, co Levine nazywa logiką awangardy, regularnie powraca w przestrzeni publicznej. Według niej logika awangardy buduje także związek między sferą sztuki, która ukazuje nowe światy, uczy pokory, inspiruje, i sferą prawa, które nieustannie szuka złotego środka między człowiekiem a otaczającym go światem. Levine sięga po przykłady. Przywołuje wydarzenia artystyczne będące swego czasu przyczyną publicznych skandali: wykonany w latach dwudziestych minionego wieku przez Jacoba Epsteina pomnik ku czci pisarza Williama Henry'ego Hudsona, oblewany przez oburzonych farbą; rzeźba Richarda Serry, która miała stanąć na placu przed budynkiem federalnym w Nowym Jorku; Ptak w przestrzeni Constantina Brancusiego w 1926 roku uznany przez amerykańskich celników za tłuczek do kartofli; takie dzieła jak Ulisses czy Kochanek Lady Chatterley, głośne utwory Henry’ego Millera i wiele innych. A wszystko to przedstawia z urokliwą swobodą i zadziwiającą konsekwencją.