Oczy Mony to książka do dawkowania i smakowania. Ten literacki debiut opiera się na ciekawym pomyśle, by analizować i interpretować największe dzieła sztuki przemierzając korytarze trzech największych francuskich muzeów.
Tak naprawdę nie chodzi tu wcale o historię dziewczynki, która cierpi na epizody ślepoty, tylko o kurację sztuką, umiejscowienie jej jako życiowego drogowskazu. Dziadek zabierając Monę na wycieczki do muzeum próbuje udzielać jej lekcji życia. Jedni mogą czuć się przygnieceni ciężarem i ogromem wiedzy kulturowej tej książki, dlatego moja rada by dawkować sobie wyłącznie jeden rozdział jednego dnia. Interpretacja dzieł sztuki to już kwestia indywidualna, dla mnie jako zwykłego zjadacza chleba stanowiła znakomitą lekcję, której brakowało mi trochę w szkole. Najwięcej trudności sprawiła mi część poświęcona współczesności. Trochę z przymrużeniem oka należy potraktować reakcje dziewczynki na prezentowane dzieła, która z niezwykłą łatwością analizuje kontekst filozoficzny, dość trudny do odczytania dla niejednego dorosłego. Sama historia tej dziewięcioletniej bohaterki zostaje gdzieś na dalszym planie.
Brawa za okładkę, która zawiera reprodukcje wszystkich omawianych dzieł.