"Na miłość nie ma złego miejsca ani złego czasu, miłość pomaga przetrwać zły czas.".
Połączyło ich przeznaczenie i uczucie tak szczere, piękne, dające siłę w najtrudniejszych momentach. To w miłości szukają oparcia, gdy świat zawraca się w ogniu nienawiści, a wojna odziera z marzeń. Rozświetla mrok, daje otuchę i siłę, by trwać. By żyć.
Ocali nas miłość to drugi tom Opowieści Warmińskiej, w której poznajemy dalsze losy rodzin Langerów i Reiterów. To powieść, która porywa od pierwszej strony, nie dając chwili oddechu. Przenosi nas do ciężkich czasów, jakie rozgrywały się na Warmii w przededniu II wojny światowej i później. Jak dowiadujemy się z końcowych słów od Autorki Prusy w 1939 roku, przed wojną z Polską, stały się terenem koncentracji Wehrmachtu i także stąd w czerwcu 1941 roku poszło niemieckie uderzenie na Leningrad. To właśnie do Prus zwożono z całej Europy setki tysięcy robotników przymusowych. Warmia nie jest to często wykorzystywana jako tło historycznych wydarzeń, więc z tym wiekszą ciekawością i uwagą śledziłam wszystkie wydarzenia. Autorka w bardzo obrazowy i rzetelny sposób oddaje realia i codzienność wojennej rzeczywistości. Obraz bezdusznego, nieludzkiego traktowania i cierpienia w obozie Hohenbruch trafia prosto w serce. Obserwujemy ogromną wolę życia, wielką odwagę i chęć przetrwania. Miałam wrażenie, że uczestniczę w wydarzeniach, towarzysząc bohaterom w chwilach bólu, cierpienia i najcięższych momentach życia.
"Człowiek może dużo znieść, jeśli nie da umrzeć nadziei."
Każdy kolejny rozdział wzmacniał poczucie bezradności i współczucia, wzbudzając smutek i łzy. Szczególnie końcówka, którą czytałam z zapartym tchem, wywołała wiele skrajnych emocji. Czy w takim świecie pełnym okrucieństwa, ma prawo tlić się nadzieja na lepsze jutro?