Fragment: Mary Eliot stała obok Randala Eliota. Reflektory były skierowane na nich oboje, ale kamery telewizyjne śledziły wyłącznie Randala. W niego też wpatrywał się tłum ludzi ubranych w stroje wieczorowe, napełniających gwarem hotel Plaża. Kamery rejestrowały Randala Eliota w rozmowie z prezydentem Nowego Jorku... Randala Eliota w towarzystwie laureata Nagrody Nobla... Randala Eliota z gwiazdką filmową. Prowadziły go obiektywami aż do stołu honorowego, pokazując w zbliżeniu krój wypożyczonego smokingu oraz kropelki potu na jego łysinie. Kamery zupełnie nie interesowały się żoną Randala Eliota, której pozostała jedynie przyjemność delektowania się zapachem róży wpiętej w dekolt. Piła szampana i czuła na skórze delikatny dotyk swojej najlepszej, jedwabnej bielizny. Słynny pisarz, siedzący po lewej stronie, w ogóle się do niej nie odezwał. Mary była mu wdzięczna, że skrył ją w cieniu, pochylając się nad stołem, aby uścisnąć dłoń Randala. - A więc to pan jest tym człowiekiem, który pisze będąc w transie - powiedział do Randala. Przez cały obiad podawano wyśmienite potrawy; niewielkie porcje, za to na ogromnych ilościach porcelany. Mary ledwo zdążyła zjeść mus czekoladowy, gdy odezwały się zainstalowane w sali głośniki i ze ścian zaczęły płynąć pochwały kunsztu Randala Eliota, wyobraźni Randala Eliota, geniuszu Randala Eliota.