Nie znam się tak dobrze na poezji, by dobrze ocenić ten mały tomik początkującego poety, jakim jest Jakub Otte. Mogę napisać tylko o własnych odczuciach, jakie towarzyszyły mi, czytając niniejsze wiersze.
Przede wszystkim jest to poezja prosta, współczesna, zrozumiała dla przeciętnego odbiorcy. Nie ma w niej wyszukanego słownictwa ani głębokich symbolicznych znaczeń. Mimo to, a może właśnie dlatego te niedługie, niektóre zaledwie czterowersowe wiersze, trafiają do serca.
Tematyka dzieł jest różnorodna, a jednak ciągle wraca do tematu miłości. Czy też może zauroczenia, czegoś głębszego, niespełnionego? Najprościej powiedzieć, że jest to ,,nienazwane". Całą swoją twórczością poeta zdaje się ubolewać właśnie nad tym tytułowym nienazwaniem. Barakiem określenia uczuć, które dla podmiotu lirycznego były tak bardzo ważne.
Przechodzimy razem z nim w różne etapy uczucia: namiętność, brak zaufania, rozstanie, niedopowiedzenia, tęsknota. Z jednej strony nastrój w wierszach można określić jako smutny, nostalgiczny. Oprócz utworów o trudnym uczuciu przeczytamy także wzruszający tekst o śmierci dziadka, oraz klimatycznie jesienne wiersze.
Z drugiej strony w tekstach nie zabrakło ironii i dystansu. Niektóre teksty wywołują uśmiech na twarzy. Moim zdaniem tomik wierszy można zaliczyć do całkiem udanych debiutów.