Ale mam ostatnio szczęście do niesamowitych książek! Dwóch różnych pod wieloma względami autorów połączyło swoje siły i wyszedł niesamowity thriller kryminalny. Co prawda są momenty w których ludzie sobie żartują i tu wydaje mi się, że swoje trzy grosze wtrącił pan Ćwiek. Jest to tak zwany czarny humor, który niby powoduje uśmiech na naszej twarzy, ale jest to bardziej nerwowy grymas, gdyż sytuacje w ogóle nie sugerują radości. Czyta się ją lekko i bardzo szybko, gdyż długo nie wiadomo co tu jest żartem, a co prawdą. Po kilku pierwszych stronach włosy jeżyły mi się na skórze. Oby nikt w prawdziwym życiu nie doświadczył takiego niepokoju i tym bardziej sytuacji, która miała tutaj swoje miejsce. Niby tym najgłówniejszym wątkiem jest przetrzymywana kobieta, oczywiście dosyć sławna i grozi jej śmierć, jeśli nie postąpią jak sobie oprawca wymyślił, lecz to nie wszystko. Mamy tutaj poruszony też motyw dość trudnego związku w którym on jest nieustającym kontrolerem. Dzwoni do swojej wybranki co chwila, pyta gdzie jest i z kim, choć wie, że pracuje, do tego męczy ją esemesami i oczekuje jak najszybciej odpowiedzi z jej strony. Niestety znam to postępowanie bardzo dobrze, więc wiem co aktualnie ona przeżywała i dlaczego tak trudno jej było się od niego uwolnić. Do tego koleżanka co jakiś czas swatała ją słownie z kimś innym, byle by tylko dostrzegła, że tak być nie powinno. Każde z tych osobnych wątków się później złączy i bardzo będziemy to przeżywać. Do tego odczuwalny jest dość chłodny klimat, w którym lubi utrzymywać nas pan Chmielarz. To dało nam naprawdę świetną książkę. Obaj autorzy powinni częściej pisać wspólnie, gdyż wykorzystali swoje najmocniejsze atuty. Do ostatniej strony zostałam utrzymana w wielkim napięciu i bardzo mi się to podobało. Znałam też ich myśli, które nie zawsze współgrały ze słowami. Chyba nikomu nie można było tu zawierzyć i to również powodowało, że napięcie rosło z każdą kolejną stroną. Mimo iż oglądałam kiedyś film z podobnym wątkiem, to jednak i tak byłam nią zachwycona:-)