„Niech stanie się światłość” Kena Folleta to prequel trylogii Filarów Ziemi. Dla mnie była to dopiero druga styczność z jego twórczością, ale już teraz wiem, że chcę więcej! Najchętniej od razu sięgnęłabym po tą trylogię!
Książkę z całą trylogią łączy miejsce wydarzeń – poznajemy początki miasta Kingsbridge, które w latach 997-1007, w których toczy się akcja powieści, nazywało się jeszcze Dreng’s Ferry. Jego rozwój obserwujemy jako tło do opowieści o losach trójki pozytywnych bohaterów z różnych kast społecznych – jest rzemieślnik, mnich i można panna, dzięki którym obraz przedstawienia społecznych zwyczajów, a i zasięgu władzy jest kompletny. Już w „Upadku gigantów” podziwiałam jak świetnie autor łączy fikcję z prawdziwą historią – tutaj historycznie może nie mamy tylu udokumentowanych wydarzeń, a i tylu dostępnych informacji o sposobie życia w tamtych czasach, jednak i tak myślę, że autor oddał kawał dobrej roboty. Nie tylko zaznajamia nas z historią, ale i przedstawia tak wciągającą opowieść losów wspomnianej trójki, że książki naprawdę nie chce się odkładać. To trochę taka „Gra o tron”, ale bez czarów i nudnych wątków ;) Jestem tą książką zachwycona i na pewno będę tęsknić za głównymi bohaterami!