Hospicjum to życie sekunda po sekundzie (...), gdzieś pośrodku, między niebem a ziemią. Niebo jest tuż za progiem, za tymi drzwiami, jutro, pojutrze, za chwilę. (...) Jest to bez wątpienia książka smutna, a to, o czym opowiada ? poważne i wzruszające. Jest to jednak utwór niezwykły i wciągający. Opowiada o tym, jak pięknie można przeżyć ostatnie dni dzięki ludzkiemu oddaniu, przyjaźni i miłości. Marcin chorował na raka. Wydawało mu się, że jedyną rzeczą, którą może mu dać życie, będzie szybka śmierć. Mimo braku nadziei, w jego wnętrzu tliła się niedająca mu spokoju iskra. Znowu czegoś szukam, ale boję się do tego przyznać. Miłości? Jestem żałosny, bo cóż ja mogę dać? Chcę być kochany (...) przez tę jedną konkretną osobę. Zobaczyłem ją pierwszy raz i coś, co myślałem, że już nie istnieje, odżyło. Po prostu chciałem ją dotknąć. Spotkanie Małgosi było dla niego nową nadzieją, choć trudno było mu uwierzyć w takie szczęście. Dzięki niej zrozumiał, jak można te ostatni dni przeżyć w piękny i prawdziwy sposób, musi tylko zgodzić się na zmianę myślenia. Przestałem się bać. Straszne sny odeszły, a miałem je co noc. Czy miłość czyni cuda? Ale czy wolno mi kochać? Czy jestem jeszcze człowiekiem? (?) Jestem żywy, a myślałem, że martwy. To książka o cierpieniu, o sensie życia i śmierci, bez fałszu i upiększeń. To realistyczna opowieść o problemach, z którymi spotykamy się na co dzień. Dzięki niej łatwiej nadać sens cierpieniu i śmierci.