W Nie tylko pod Salaminą cofamy się do wcześniejszych okresów greckiej historii. Naszą podróż rozpoczynamy w legendarnej epoce heroicznej. Następnie żeglując przez Wieki Ciemne, Wielką Kolonizację, lata nawały perskiej i wojnę peloponeską, docieramy do czasu zmierzchu wolnej Hellady. Autorowi zasadniczo przyświecał cel, aby opracowanie miało charakter tyleż naukowy, co popularyzatorski, bardziej „do czytania” aniżeli analizowania i studiowania. Z tą myślą, autor ograniczył liczbę przypisów i dywagacji, poprzestając na określeniu historycznego źródła.
Zasadnicza treść opiera się na pięciu źródłach, czyli Dziejach Herodota, Wojnie peloponeskiej Tukidydesa, Historii greckiej (Hellenikach) Ksenofonta, Bibliotece historycznej Diodora i Żywotach Plutarcha. Pogłębiając swój wywód autor nie ograniczył, do tych pięciu przekazów, ale morskie epizody, wydobył też z innych źródeł. W zamyśle autora, odbiorcami opracowanie winni być zarówno pasjonaci marynistyki, jak i wszyscy Czytelnicy, którzy w kulturalnym dorobku Hellady dostrzegają korzenie naszej cywilizacji. Autor ma nadzieję, że pozycja ta będzie dopełnieniem dwóch poprzednich; poświęconych działaniom floty Aleksandra Wielkiego oraz greckim wojnom morskim w epoce hellenistycznej. Wydanie 2 poszerzyliśmy o indeksy.
Świadectwa bitew morskich w świecie helleńskim
Malowidło, na kraterze pochodzącym z tego samego mniej więcej czasu, z zachodniej części helleńskiego świata, przedstawia dwa ścierające się okręty. Przy czym jeden z nich jest wyraźnie wyposażony w taran, a jego załogi złożone są zarówno z ciężkozbrojnych hoplitów, jak i lekko odzianych wioślarzy. Drugi natomiast okręt jest pozbawiony tarana, a na jego pokładzie widnieją wyłącznie ciężkozbrojni w pancerzach i hełmach.
Te kruche świadectwa mogą wskazywać na staczanie bitew morskich w świecie helleńskim wcześniej niż wspomniane starcie Koryntyjczyków z Korkyrejczykami. Co więcej analizując je, można też wnioskować co nieco o taktyce morskich walk. Otóż, w świecie helleńskim żeglarze stosowali dwie taktyki. Pierwszą opcją był abordaż, polegająca na przyciągnięciu burty wrogiego okrętu za pomocą specjalnych haków z linami. PO takim złączeniu okrętów następował bezpośredni atak oddziału złożonego z ciężkozbrojnych hoplitów. Drugim wariantem była zaś taktyka taranowania.
Abordażu dowodzą, rzecz jasna, wizerunki w pełni uzbrojonych wojowników na pokładach okrętów. Ten sposób walki był, jak się wydaje, powszechniejszy. Wynika to z opisów bitew do jakich doszło w kolejnym, VI stuleciu p.n.e., potwierdzających, że taktyka taranowania nie była wtedy doskonała. Także pewna, niejasna wszakże, wzmianka u Pauzaniasza o jakiejś bitwie stoczonej pomiędzy Etruskami a mieszkańcami Wysp Liparyjskich, datowanej około 580 r. p.n.e., wskazuje na stosowanie abordażu. Jest bowiem mowa o zdobywaniu okrętów przeciwnika, a nie o ich zatapianiu, co byłoby skutkiem taranowania.