Nad ranem
Obudziłam się
W mrocznym świecie
Jutra-pojutrza
Wokół mojej nie-jaźni
Krążyli ludzie-nieludzie
Z niemym krzykiem
Na zaciśniętych ustach
Nie podchodź do mnie za blisko
Powiew
Lodowej cywilizacji
Świat zimnych automatów
Z ochronną warstwą
Pola siłowego
Nie dotknij przypadkiem
(s.9)
Oto książeczka, która przeleżała u mnie kilka lat wciśnięta miedzy inne, zapomniana. Taka niepozorna, a przepełniona mocą oddziaływań, choć w subtelną formię ubrana. Nawet nie znając autora wczytując się w jego wiersze dostrzega się dojrzałość płynącą z metaforyki słów. Może stoi za tym doświadczenie, przeżycia i gdy tworzy się w późniejszym okresie życia ma się wszystko racjonalnie poukładane i zaczyna przeżywać się chwilę, jej wyjątkowość w specyficzny sposób.
Łapię chwile radości
Kroplami rozsypane w powietrzu
Zgarniam w linię serdeczną dłoni
Nawlekam na nić pajęczą
Migotliwe kolory tęczy
Zamknięte w owal deszczu
Wtulam blisko zziębniętego serca
(...) s.61
Czy poezję można nazwać wyważoną? Dla mnie liryka Krzyżańskiej okazała się harmonijna, bez zbędnych słów, a te które się pojawiają na kartach "Nie dotknij przypadkiem" doskonale ujmują przekaz, celnie pobudzają czytelniczą refleksyjność. Im mniej słów Krzyżańska zawiera w wierszu tym więcej dostrzeżemy w nim metaforycznych obrazów.
PUSTKA
Patrzę
Na swoj...