Zakochanie się w marudnym szefie nie jest najlepszym pomysłem, a pozwolenie mu na to, by przeciął cię na pół, jeszcze gorszym…
Beatrice Baker wierzy, że każda życiowa trudność ma swoją dobrą stronę. Przynajmniej do czasu, kiedy chłopak rzuca ją dzień po przeprowadzce do nowego miasta. Zamiast swoim zwyczajem przerobić tę „cytrynę” na lemoniadę, wypija o kilka martini za dużo i niszczy samochód nie tego faceta, co trzeba.
W takich okolicznościach rozpoczyna pracę dla Huxleya Marlowa, z Nowoorleańskich Wspaniałych Chłopców Marlowa, gdzie czeka ją dużo zamykania w skrzyniach, przepoławiania, podpalania oraz masa innych równie pasjonujących obowiązków asystentki magika. Niby całkiem ciekawa perspektywa, gdyby nie szantaż zmuszający do pokonania panicznej tremy i odpracowania długu. Może też się zdarzyć, że będzie fantazjować o zręcznych dłoniach swojego pracodawcy i o tym, co jeszcze potrafią. Jednak absolutnie i kategorycznie się w nim nie zakocha. Ani nie będzie całować go do utraty zmysłów. Przynajmniej dopóki nie spróbuje…
Enigmatyczny Huxley, nawet o tym nie wiedząc, staje się jej natchnieniem i przywraca wiarę we własne siły, jednak jego nocne zajęcie wydaje się być bardzo podejrzane. Ostatnim razem, gdy Beatrice zaufała mężczyźnie, jej konto bankowe zostało wyczyszczone do cna i mało brakowało, by została aresztowana. Przecież teraz nie może być równie źle… prawda?