„Dziecko nie przestanie kochać rodzica, już prędzej przestanie kochać samego siebie.”
Chcę mieć ten cytat już zawsze z tylu głowy. Mocne słowa, ale tak bardzo prawdziwe, że po przeczytaniu ich przeszedł mnie dreszcz.
Jeśli my nie lubimy siebie, pokazujemy to światu na różne sposoby. Gorzej, jeżeli znajdzie się mały człowiek, który nas obserwuje i uczy takich zachowań.
•••
Jeszcze kilka lat temu na pytanie, czy lubię/kocham siebie, odpowiedziałabym, że nie do końca. A może tak, ale z wahaniem. Teraz coraz częściej czuję się szczęśliwa. Teraz lubię siebie. Bardzo.
Kiedyś lubiłam wieczory, poranki były nie do zniesienia. Teraz o każdej porze dnia jestem w stanie poczuć radość, że jestem w tym miejscu.
„Najpierw Ty” uświadamia, jak ważne jest żyć w zgodzie ze sobą. Polubić przede wszystkim siebie. Bez tego nie będziemy w stanie kochać innych. Nawet, jeśli będzie się nam wydawać, że jesteśmy z miłości zrobić wszystko, to czy będziemy wtedy dawać innym prawdziwe szczęście? A sobie?
Lubimy siebie, mamy do siebie szacunek, więc łatwiej nam uwierzyć, że inni również nas lubią, łatwiej zaufać, łatwiej stworzyć dobry związek, utrzymać przy sobie przyjaciół, żyć spokojnie i szczęśliwie.
Bo czemu ktoś miałby chcieć spędzać z nami czas, skoro my nie potrafimy go spędzać sami ze sobą? Takie to proste, a tak trudne.
Dla mnie przełomem było wyjście do kina. Sama ze sobą. Czułam się nieswojo. Trochę było mi wstyd. Powtórzyłam to. Zaczęłam to lubić.
Od tamtej pory nie mam problemu, żeby cały dzień spędzić sama. Nie mam też ciśnienia, żeby z mężem ciągle robić „coś”, bo nudno. Wręcz przeciwnie. Siedzimy razem, ale ja czytam, on ogląda film. Każdy robi swoje, ale jesteśmy razem. Jakie to fajne!