Ta narracja zaczyna się całkiem banalnie, opisem okoliczności, w jakich dochodzi do fizycznego zbliżenia Ignacego z Magdą. W oparach chuci rodzi się jednak platoniczne uczucie tych dwojga, które potem spełnia się jako urokliwy bluszcz fabuły, oplatający miłośnie filar nośny akcji, czyli zmagania głównego bohatera z demonami chciwości i hipokryzji. Właściwą sceną dla tego spektaklu jest upadająca fabryka barwników, a głównym na niej aktorem jej ratownik, dyrektor Ignacy Mazerant, sprawdzający swoją moc w roli błędnego rycerza polskiej transformacji ustrojowej. Z tego ludowego teatrum autor kolejno zaprasza nas na wycieczki, a to londyńskiego City, skąd rusza forpoczta globalnego kapitału na szaber realnego socjalizmu, a to do stołecznych urzędów przejmowanych właśnie przez nową nomenklaturę. Akcja toczy się wartko w groteskowych realiach kiełkującego na peerelowskiej glebie dzikiego kapitalizmu. Robotnicy, gangsterzy, urzędnicy i księża, szukają dla siebie miejsca w nowej rzeczywistości.