Ech to były wspomnienia. Wiele z nich znam tylko ze wspomnień moich rodziców, ale już koniec PRLu to już na własnej skorze poznałam. Dlatego świetnie mi się czytało o tamtych czasach.
Bohater Franek Lipa jest typowym dzieckiem z małej miejscowości z lat 60 tych. Wtedy to królował wyścig pokoju z Szurkowskim na czele. Wtedy też kupowało się gazety z teczek w kioskach, a w barach można było dostać właściwie tylko marnej jakości alkohol. Marzeniem chłopca jest zostać kolarzem, a że wykazuje się żyłką biznesową, to swym uporem dąży do zakupu wymarzonego roweru, aby móc trenować.
Ci ktorzy znają te czasy z autopsji, to będa mieć podóż sentymentalną( nawet jak tego sentymentu nie czują do tego okresu), a ci młodsi mogą szeroko otwierać oczy na to jak można było tak żyć.
Znakomity dowcip sytuacyjny połączony z charakternymi bohaterami, to przepis na doskonałą lekturę.Ciesze się, że przede mną jeszcze dwie cżesci tej znakomitej serii, bo licze na doskonałą zabawę podczas czytania.