Opinia na temat książki My dzieci z dworca ZOO

7/10
Nie wiem sama jak mam ocenić tę książkę. Z jednej strony była bardo dobrze napisana ale z drugiej nie porwała mnie wcale.
Zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami wśród moich znajomych postanowiłam w końcu i ja przeczytać „my, dzieci z dworca zoo”.

Zajęło mi to raptem 2 dni ale były to długie dni, pierwsze kartki książka niesamowicie mnie nużyły. Od zwykła historia, oczywiście potem nabrała tempa ale miałam tam wiele niezrozumiałych dla mnie sytuacji w tej opowieści, które zaprzątały moja głowę, że jakoś nie mogłam uwierzyć we wszystko co jest tam napisane.
Oczyścicie, ja nie mówię, że tak nie było. Ale no nie przekonała mnie cała fabuła. Albo nie chciałam dopuścić do swojej głowy możliwości, że 12/13 letnie dziewczynki już biorą narkotyki i uprawiają prostytucję.

Książki raczej nie muszę wszystkich przestawiać, opowiada o Christianie i jej znajomych, którzy zażywają substancje uzależniające jak hasz, LSD czy potem heroinę. Bezradność rodziców, którzy starają się wyciągnąć swoje dzieci z szponów nałogu.
Ale już tutaj zapaliła mi się czerwona lampa, bo tak naprawdę główna bohaterka od początku mówiła mamie, że mimo młodego wieku chodzi na dyskoteki czy do chłopaka. A matka sama jej na to pozwalała.
W każdym razie historia jakich pewnie wiele wśród narkomanów. Jednak mimo wszystko warta przeczytania.