Moje trzy grosze to książka pisana „na gorąco”, dlatego raz bawi, niekiedy niepokoi, czasem irytuje, ale też często zmusza do refleksji. Autor po prostu rozmawia z Czytelnikiem, przysiada się do niego, zagaduje. Jego książkę można czytać na wiele sposobów, alinearnie, płynnie przechodząc od jednego wątku do innego. Możemy się z nim zgadzać lub nie, ale nie możemy udawać, że nie słyszymy jego głosu, w którego barwie poznajemy wrażliwość, emocjonalność oraz liczne wymiary racjonalności. Tytuł całości wiele mówi o komunikacyjnej i kulturowej funkcji działa. Moje trzy grosze jest niczym innym, jak poetyką „wtrącenia się” w nasze różne sprawy. Dla kogoś z nas ważne będzie parzenie kawy, dla kogoś z nas niezwykle istotny okaże się stosunek do zwierząt (Lech Nawrocki upomina się o godność zwierząt! Tak! Proszę zwrócić uwagę na tekst zatytułowany Ładne, małe i szkaradne), dla kogoś niezwykle ważna jest muzyka (i klasyczna, i współczesna, która dla wielu z nas jest już klasyką w nowym rozumieniu), a jeszcze dla kogoś innego ważne jest, by nie potykać się o mielizny stereotypów. Lech Nawrocki do tych – i innych spraw – dodaje swoje trzy grosze. Wie przy tym, czym ryzykuje. Z posłowia Marka Kaźmierczaka