Fragment początkowy: ROZDZIAŁ I. Drżeliśmy wszyscy wśród nocy zimowej, podczas gdy koła pociągu zgrzytały po szynach, pędząc przez równie Prus Wschodnich. Zagrody wieśniacze, wsie, lasy, potoki, bagniska przebiegały koło nas w dzikim tańcu. Pociąg pospieszny zbliżał się do posępnego, starego Królewca. Zawienięci w koce, tulili się różnojęzyczni pasażerowie do czerwonych poduszek małego przedziału wagonowego, drzemiąc, paląc, mrucząc, lub paplając, stosownie do chwilowego nastroju. Niewielu widziałem współpodróżnych moich, bowiem poprzeczny przedział małych wagonów niemieckich uniemożliwiał studia odkrywcze w pociągu, do czego przywykł parażer amerykański. Czas odjazdu pociągu pospiesznego Berlin — Petersburg naznaczono na „dwunastą w nocy", a dziwna ta pora była wymownym świadectwem wzgardy biurokratycznej administracji kolejowej dla wygody jadących. Tuż przed odjazdem, zdołałem uwiadomić krewnych moich w stolicy Rosji o wyjeździe z Berlina i kupić bilet bezpośredni via Ejdkuny do tego nowego Paryża nad brzegiem Newy. Przy tym noc, spędzona w wytwornie urządzonym wagonie pierwszej klasy, nie stanowiła zbyt wielkiej fatygi dla starego weterana.