O, bo niełatwe było moje życie i niełatwa praca! Dziś po latach ledwo wierzyć mogę pamięci własnej, że ja zdołałam przetrzymać! O świcie obchodziłam wszystkie ścieżki, wszystkie kąty, zawstydzając stróżów, potem robota kancelaryjna, budowle nowe i naprawy, odwiedzanie osób słabszych i potrzebujących opieki. Po południu organizowanie nieraz jakich spacerów, wycieczek, wieczorem balów, koncertów, żywych obrazów itp. Na tych balach zostawałam zawsze do rana i ostatnia wychodziłam, gasząc światło i zamykając drzwi. Rano zwykle wprost z balu szłam do kaplicy na mszę świętą. […] Myśl, że to dla dzieci, krzepiła mnie i sił mi dodawała.
[fragment tekstu]
[fragment tekstu]