"Pojawił się nagle, w drugą niedzielę marca roku 2003. Uderzył mnie niczym coup de foudre, niczym francuska błyskawica. Tyle że ta pochodziła z Ameryki. Przeglądając dołączony do ""New York Timesa"" dodatek ""Sunday Styles"", jak porażona wpatrywałam się w fotografię modelki ubranej w krótki, różowy płaszczyk od GaPa. Nie jakiś tam krótki, różowy płaszczyk. Nie. To byłoby zbyt plebejskie. MÓJ krótki, różowy płaszczyk był najsłodszy, najbardziej perfekcyjny i należał do kategorii ""muszę cię mieć w tej chwili. W przeciwnym razie umrę samotna i nieszczęśliwa"". Właśnie tak. Taki był. I został mi przeznaczony w ten deszczowy dzień. Mężczyźni również mnie fascynują, ale nie tak jak ubrania czy dodatki. Choć może to wszystko jest ze sobą nierozerwalnie powiązane. Nawet powiedzenie ""ubrania i dodatki"", hmm... brzmi tak pospolicie i banalnie. "