Książka Magdy Prokopek nie jest syntezą USA, nie jest obiektywna. To swobodny, osobisty zapis rodzinnych zmagań z innym systemem, mentalnością i absurdalnymi sytuacjami na wskroś kapitalistycznego świata, których na marginesie mówiąc, Europie też nie braknie. Co najważniejsze nie jest to jedynie zgryźliwa, typowo polska cenzurka wystawiana przez chwilową imigrantkę obcemu narodowi. To humorystyczny dziennik z podróży, który czyta się jednym tchem i bez przystanków.