„Misterium Przychodzącego Boga” – to kolejny tom konferencji mystagogicznych wybitnego przedstawiciela ruchu biblijno-liturgicznego, Odona Casela OSB, jaki ukazuje się w przekładzie polskim. Tym razem będą to konferencje związane z okresem Adwentu, Narodzenia Pańskiego i Epifanii. Autor wygłaszał je do mniszek benedyktynek w Herstelle na przestrzeni lat dwudziestych, trzydziestych i czterdziestych ubiegłego stulecia, jednak odległość czasowa – jak zawsze w przypadku dobrej literatury – nie stanowi przeszkody dla żywego odbioru przekazywanych treści. Konferencje mystagogiczne charakteryzują się tym, że treści dogmatyczne, ascetyczno-duchowe i teologiczno-biblijne łączą się w nich w jedną całość, przy czym „językiem” najdoskonalej wypowiadającym tę syntezę jest język samej liturgii. Z niej właśnie Autor czerpie i w nią zarazem wprowadza. Od strony dogmatycznej nie znajdziemy tu zatem systematycznego wykładu „podstawowej nauki kościoła”, ale też i od strony duchowości nie napotkamy owych znamiennych, wielowarstwowych wskazówek skłaniających do pogłębionej autorefleksji, od jakich zazwyczaj gęste są konferencje ascetyczne. W cytatach biblijnych, zwłaszcza w ich liturgicznym użyciu, nie zawsze też będzie chodzić o doskonałą filologiczną precyzję. Mystagogiczna synteza jest czymś więcej niż rezultaty analiz na wszystkich wymienionych poziomach. Nie tworzy jej sama tylko wiedza, ale dar łaski, którego Bóg udziela w liturgii – nie jej martwym „studentom”, lecz żywym uczestnikom. Odo Casel przemawia do mniszek, dobrze zdając sobie sprawę, że odbiorcami są osoby, które na co dzień oddają się ćwiczeniom duchowym, medytacji, a także powierzają się indywidualnemu kierownictwu duchowemu. Zakładając więc całą tę pracę wewnętrzną – nie tyle przedłuża ją dodatkowo metodami ćwiczeń duchowych, ile podprowadza niejako bardziej bezpośrednio pod sam cel – kontemplację misterium Chrystusa. Sama wiedza teologiczna, przyjęta jedynie pojęciowo-intelektualnie, nie rozwinie zbytnio człowieka, jeśli zabraknie mu chęci do pracy nad sobą i pokory potrzebnej do wglądu we własną duszę, ba – w takim wypadku może go wręcz jeszcze zamknąć w pysze i zatwardziałości serca, z kolei – pogłębiana duchowość nie jest też jedynie niekończącym się łańcuchem autoanaliz na różnych poziomach psychicznych i duchowych, dokonywanych przy pomocy coraz precyzyjniejszych narzędzi. Na pewnym etapie pracy wewnętrznej znów bowiem – niejako ponownie i na innym poziomie – zaczyna człowiekowi „świecić” i dogmatyka, i Biblia, i liturgia. Zaczynamy o wiele głębiej odkrywać i rozumieć, co znaczy, iż zostaliśmy „usynowieni” w Chrystusie, jakie znaczenie ma fakt, iż jest On zarazem Bogiem i Człowiekiem, co dla nas uczynił Ojciec „dając Syna” i jak Paschalne Misterium Jego męki i zmartwychwstania, uobecniane w Eucharystii, wyjednuje nam coraz intensywniejsze tchnienie Ducha. Wewnętrzne odkrywanie takiej „syntezy”, do którego prowadzi udział w liturgii – nie jest nigdy samym tylko poszerzeniem wiedzy z jakiejkolwiek dziedziny, ale również – i zawsze – kolejną Pięćdziesiątnicą dla duszy – pogłębionym darem Ducha Świętego, którego wcześniej przyjmowało się jedynie w sposób zalążkowy. Być może dla czytelników mniej jeszcze wprawnych w medytację biblijną czy autorefleksję teksty tych konferencji wydadzą się trochę „ciężkostrawne”. Z całego serca zachęcamy jednak do – mimo wszystko – wytrwałej lektury. Kiedy Chrystus udzielał spragnionemu Nikodemowi odpowiedzi na pytanie, jak się człowiek może „ponownie narodzić”, użył symbolicznych sformułowań początkowo zupełnie dla niego niejasnych – o wietrze, o którym nie wiadomo, skąd pochodzi i dokąd podąża. Odpowiedź taka mogła Nikodema nie tylko nie zadowolić, ale wręcz wyprowadzić z równowagi. A jednak, jeśli nie odszedł, lecz cierpliwie poszedł za Mistrzem – stopniowo uczył się Go rozumieć, a rozumiejąc – pełniej żyć… I nie tylko Nikodem.