Bajeczka jest na początku urocza, bo do samego czytania zaprasza nas Miś Leonard. Wprowadza nas do swojego świata obiecując niezapomnianą historię. Jest ulubieńcem Nikoli, małej dziewczynki, która ma bardzo dużo zabawek. Pewnego dnia zabawki zostają skrzywdzone przez pewnych łobuzów. Proszą zatem Misia Leonarda, by porozmawiał o tym z dziewczynką. Jest misiem, więc jak to małe dzieci wiedzą, wciąż jest też głodny. Nie czekając za obiadem pałaszuje coś, czego nie powinien. W konsekwencji trafia do lekarza, który udziela mu pomocy. Jak sądzicie, czy Miś Leonard wyzdrowiał?
To malutka bajeczka, której przesłaniem jest, by dzieci słuchały dorosłych, nie kłamały i nie niszczyły zabawek. Taka opowieść przed snem, by zastanowiły się nad swoim postępowaniem. Wszędzie, gdzie jest mowa o misiu, jest to oznaczone innym kolorem. Z pewnością jest to bajka dla najmłodszego odbiorcy. Misiu miał tu przeprowadzić rozmowę odnośnie niszczenia zabawek przez inne dzieci. Szkoda, że nie została tutaj przedstawiona, tylko z opowieści wynika, że się odbyła i Nikola zabiera je do siebie. Można było dodać ją, by każde dziecko zrozumiało, że tak nie wolno. Moja trzyletnia córka zawsze pyta czego i dlaczego nie wolno. Gdyby dodać zasmucone miny chłopców, być może dziecko by widziało, że faktycznie nie będą tego robić. Nie mniej jednak ma piękne ilustracje, które dodają jej uroku.