To, że uwielbiam książki Vi Keeland wiecie nie od dziś. Tak samo jest w przypadku jej duetu z Penelope Ward. Dlatego nie zastanawiałam się ani chwili i sięgnęłam po ,,Miłość w zamkniętej kopercie”. ( loveksiazkowe miałas racje)
Sadie Bisset – nasza główna bohaterka, na co dzień pisze artykuły o randkach. Dodatkowo, w okresie bożonarodzeniowym prowadzi kolumnę ze Świątecznymi życzeniami. Jakie było jej zdziwienie, kiedy pierwszy list zaadresowany do Świętego Mikołaja, dostaje już w czerwcu…
Birdie Maxwell nigdy nie sądziła, że tak szybko napisze list do Mikołaja. Kiedy nie spełnił jej ostatniego życzenia, aby jej mama wyzdrowiała myślała, że czymś sobie u niego przeskrobała - stąd ten list już w czerwcu. W tym roku nie prosiła o wiele, raczej chciała sprawdzić, czy Mikołaj jest prawdziwy. Jakie było jej zdziwienie, kiedy otrzymała to, o co prosiła, ponieważ Sadie postanowiła jej to wysłać. Nie wiedziała wtedy jeszcze, jakie skutki to za sobą niesie. Kiedy Birdie pisała kolejny raz, i kolejny, Sadie wiedziała, że musi to zakończyć. Postanowiła, ostatni raz spełnić jej marzenie i zobaczyć ją z ukrycia. Nie sądziła wówczas, że jej pożegnanie będzie jeszcze cięższe, gdyż razem z Birdie przyszedł jej tata, Sebastian Maxwell.
Sadie wiedziała, że nie będzie jej łatwo pożegnać się z dziewczynką. Przywiązała się do małej mimo, że tak naprawdę nie znały się. Niestety, splot wydarzeń sprawia, że Sadie ląduje w pobliżu domu Birdie, a Sebastian bierze ją za kogoś, kim nie jest. I tak oto, nasza Sadie zostaje… Kim? Tego musicie dowiedzieć się sami. Jedno kłamstwo, drugie, trzecie… Czy Sadie uda się odręcić to wszystko?
Kochani, ta historia zdecydowanie mnie oczarowała. Pokochałam tą książkę od pierwszej strony i nie potrafiłam odłożyć jej choćby na minutę. Styl i język autorki sprawia, że przez książkę po prostu się płynie. Dodatkowym plusem jest to, że akcja toczy się swoim tempem, dzięki czemu możemy od początku poznać bohaterów. Historia skrywa wiele tajemnic, a każda kolejna sytuacja jest dopełnieniem całej fabuły. Bohaterów po prostu nie sposób nie lubić. Są tak autentyczni, że spokojnie mogliby być naszymi sąsiadami. A uczucia, które się między nimi rodzą czuć na każdej stronie. Książka wywołuje mnóstwo emocji: strach, śmiech, a także łzy. Emocje w niej opisane czuć głęboko w sercu, a humor jaki został w zawarty sprawił, że zaśmiałam się w głos niejeden raz. Tajemnice, które pojawiają się na początku, przez całą książkę siedziały mi w głowie póki nie uzyskałam na nie odpowiedzi. A fabuła? Zdecydowanie nie spodziewałam się takich wydarzeń i odpowiedzi na moje pytania. Co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że książka jest świetnie napisana i poprowadzona. Ale czego innego można było się spodziewać po tym duecie? Moliki, polecam Wam ją całym sercem!!!