Jedna z tych mang, która nie wie, co ze sobą zrobić. Czy miał na celu pastiszować horrory, czy nieudolnie naśladować japońskie odchyły i wierzenia w duchy, w paranormalne zjawiska? Główną bohaterką jest młoda uczennica, która widzi obiekty niematerialne (jakieś maszkary z japońskich legend typu youkai), w tym sęk, że boi się przyznać do własnych odkryć pozazmysłowych i umyślnie ignoruje istoty spoza strefy atomistycznej. Ani to groza, ani zabawa gatunkiem. Mielenie suchej kultury japońskiej z pop-medialną modą na duchy, klątwy i wróżbiarstwo. Najczęściej cechująca się prymitywnym humorem, jak demony łapią młode dziewczyny za piersi - no, humor wykwintny, że mam ochotę przewracać oczami. Tanie zagrywki prosto z komedii ecchi, które uwielbiają pławić się w seksualnych aluzjach. Zamiast reklamy shinto i ciekawej rozprawy na temat miejskich legend otrzymujemy epizodyczne historyjki, które nie prowadzą do żadnej konkluzji. Zabawa straszydłami bez żadnych zasad oraz fantazji. Puste doświadczenie, przeżarte kliszami, myślałem, że otrzymam coś inspirującego, a zaoferowali miskę bez ryżu, odebrali sajgonki z sosem czy przepyszne sushi. Jest jak Japonia bez Japończyków - bez tożsamości. Niby coś próbuje, bo ukazuje, jak złe duchy kryją się za oszustami, mącicielami czy niegodziwcami, ale w takim razie, nasza główna bohaterka ma coś na sumieniu? W tym problem, nie wiem, dlaczego widzi duchy i nie stara się zapobiec dalszym efektom psychozy. Najpierw udaje, że nie widzi duchów, a po...