Naprawdę świetna książka. Nie spodziewałam się, że trzymam w dłoniach klasyczny przykład antyutopii! „Miasto na górze” nie różni się niczym od „Rok 1984” czy „Nowy wspaniały świat”. Dlaczego nie jest równie znana jak tamte dwie? Dlaczego nie jest z nimi na równi? Jest na takim samym poziomie, może nawet jeszcze lepszym! Akcja książki jest niczym strumyk, który z czasem zamienia się w porywistą rzekę, której nie da się już zatrzymać. Zakończenie raczej gorzkie, ale chyba jedne z najlepszych w tego typu pozycjach. Jestem zachwycona!
Autor zyskał u mnie wiele, bo poza tą wszechogarniającą ciemnością i ogłuszającym zmysły smrodem pleśni - wplątał w to wszystko lekki wątek romantyczny, błyskotliwe dialogi i cień nadziei w postaci poczucia humoru niektórych bohaterów, które swoją osobowością odgarniały poczucie beznadziei i braku szans na lepsze życie. Powieść autora traktuję jako przestrogę, bo nie wątpię by mieszkańcy porzucili swoje posłuszeństwo wobec Obyczaju i władzy dyktatorów. Policja znowu pokaże im gdzie jest ich miejsce oraz zmusi do życia w biedzie. A to wszystko znowu spowoduje bunty, walkę o życie przyszłych pokoleń i ostatecznie wojnę. Jak będzie to się już nie dowiemy, wszystko zależy od samych ocalonych.