Gdy dochodzi się do pewnego wieku, to jest trochę jak w filmie “Dzień świstaka” - wszystko się powtarza. Wydaje nam się, że wszystko już było, albo jest bardzo podobne. Ale tak jest. Poniedziałek jest podobny wtorku, a wtorek prawie pokrywa się ze środą, itd… Rzadko coś wydarza się poza normą. Ale się zdarza…
I o takim dniu i o jego skutkach jest powieść Nikki Erlick “Miara życia”. Zaczyna się dzień. Dzień jak każdy inny. Ale jednak nie. Tego właśnie dnia każda osoba na Ziemi, która ukończyła 22 lata, obojętnie gdzie się znajduje/gdzie mieszka - czy jest to domek z ogródkiem, czy kemping gdzieś na końcu świata, a może rozbity namiot w połowie szczytu góry, czy karton pod mostem - każdy człowiek w tym samym momencie “otrzymuje” pudełko. Choć otrzymuje to przesada - pudełko się pojawia pod drzwiami, w ogródku lub w innym miejscu. Jest małe, drewniane, opatrzone imieniem. Czy zawahasz się przed otwarciem? A w środku niespodzianka - niby nic - kawałek sznurka. Jednak nie każdy ma sznurek tej samej długości. Długość zależy od tego ile życia Ci jeszcze pozostało. Czy w tej sytuacji chciałbyś/chciałabyś wiedzieć?
Historia w książce toczy się wokół ośmiu głównych bohaterów. Razem z nimi obserwujemy ich otoczenie, reakcję ich znajomych i nieznajomych, całkiem nową rzeczywistość; podziały, które wytworzyły się ze względu na długość sznurka; niepokój, protesty, zamachy, strzelaniny. Wiedza ukryta w pudełkach wyzwala prawdziwe charaktery, dotąd ukryte - szybko okazuje się kto jest dobrym a kto złym. Ludzie w krótkimi sznurkami wpadają na szalone pomysły, po drodze tracąc pracę czy ubezpieczenia zdrowotne; politycy zmieniają demokrację w tyranię.
Jak mało potrzeba by zobaczyć co tkwi w każdym z nas - kawałek sznurka.
“Miara życia” pokazuje nam, jak wiedza o “odejściu” zmienia nasze zapatrywania, jak wpływa na nasze życie.
Rewelacyjny debiut Nikki Erlick sprawdzający ludzi i ich obsesję na punkcie długowieczności. A Ty - tak Ty, który właśnie czytasz tę opinię - czy chciałbyś/chciałabyś wiedzieć ile czasu Ci zostało? A gdyby już, to czy Twoje decyzje by się zmieniły, czy też zostałyby takie same?
I przede wszystkim - czy otworzysz swoje pudełko, czy nie?
“Miarę życia” czyta się z rosnącą ciekawością, obserwując jak potoczą się wydarzenia. Wydaje mi się, że byłby to idealny tytuł do podyskutowania w Klubach Książki. Jestem pewna, że rozmowy mogłyby trwać kilka godzin.