''Życie postarało się rozwiać jego złudzenia, tak że z wolna pojął, iż nędza jest jak przemoc: nigdy się nie skończy''
Zbiór dziesięciu opowiadań wysnutych wręcz, z autentycznych epitafiów nagrobnych. Opowiadania są ułożone w pewien sposób, chronologicznie od tych opowieści z czasów najdawniejszych do czasów współczesnych. Pierwsze opowiadanie dzieje się w starożytnym Rzymie, później mamy czasy królów i dworskich intryg, aż do czasów telefonów komórkowych.
Występuje w nich wszystkich jeden element który je łączy, mimo wielowiekowych rozciągłości. W sumie sama nie wiem, czy ten element to zwiastun mającej nadejść wkrótce śmierci, czy ostrzeżenie przed nią. Ale pomysł wprowadzenia takiego elementu bardzo mi się podoba.
Autorka z wielką delikatnością, wyczuciem, subtelnością, a nawet odważyłabym się napisać, czułością podeszła do swojego pomysłu. Mnie najbardziej do gustu przypadło opowiadanie ''Hortensje'', oraz '' Notesiki '', za to opowiadanie ostatnie pt.''Quistinic wprawiło mnie w zamyślenie i długą zadumę.
Na końcu książki mamy jeszcze posłowie, w którym pisarka opowiada, skąd pochodzą poszczególne epitafia i jak rodziły się pomysły na konkretne opowiadania. Książka jest niegruba i właściwie nie smutna, raczej nostalgiczna i wywołująca chwilę zatrzymania się i dotknięcia myślą tematu, od którego na co dzień staramy się trzymać jak najdalej.