Opinia na temat książki Martwe zwierzęta

Mroczny, przerażający oraz niesamowicie duszny thriller, który wywołał u mnie ogrom emocji i sprawił, że płakałam jak małe dziecko. Nie spodziewałam się, że najnowsza powieść Marie Tierney tak mocno na mnie wpłynie.

Książka "Martwe zwierzęta" już od pierwszych stron zaskakuje czytelnika i wciąga do mrocznego, pełnego rozkładu (zwierzęcych ciał) świata nastoletniej Avy, która pomimo swojego wieku była mądrzejsza oraz dojrzalsza od niejednego dorosłego.
Rzadko spotyka się, by w powieściach to nastolatka prowadziła policję za rękę i wskazywała ważniejsze poszlaki. Odniosłam wrażenie, że gdyby nie Ava, nie zostałoby znalezione nawet pierwsze ciało chłopca. Tak oryginalnie skonstruowana fabuła sprawiła, że nie mogłam oderwać się choć na chwilę od poszukiwania kolejnych wskazówek, które pomogłyby szybciej odnaleźć m0rdercę.

Niepowtarzalny i duszny klimat małego miasteczka, w którym wszyscy dobrze się znają, tylko potęguje strach a kolejne zaginięcia chłopców budzą w mieszkańcach najgorsze zachowania.
Z przerażeniem czytałam kolejne strony i nie dowierzałam ile cierpienia jesteśmy w stanie wyrządzić drugiemu człowiekowi, nawet jeśli nie mamy pewności czy jakkolwiek zawinił.

"Martwe zwierzęta" nie jest typowym thrillerem, w którym autorka skupia się jedynie na budowaniu napięcia. To przerażająca historia o młodych ludziach, pozornie idealnym społeczeństwie oraz potwornej tajemnicy niszczącej niejedno życie. Mimo, że od połowy książki wiedziałam kto stoi za wszystkimi okruci@ństwami i zakończenie obyło się bez elementu zaskoczenia- uważam ten tytuł za jeden z lepszych, który ukazał się w tym roku. Na pewno o "Martwych zwierzętach" szybko nie zapomnę!