Jedyna jak na razie otwarcie świecka/ ateistyczna postać literacka dla dzieci, Marta, narodziła się trzy lata temu w mojej kuchni. Przyszło mi coś do głowy, przyniosłam laptopa, usiadłam pod oknem i zaczęłam pisać. Tak było naprawdę. Jej pierwowzorem, odpowiem z góry na to pytanie, nie jest moja własna córka, choć bez wątpienia, wychowana poza wszelaką wiarą, a stykająca się z wieloma, ma podobne do Martowych przemyślenia.
Właściwie od początku wiedziałam, że chcę zrobić cykl kilku opowiadań o małej świeckiej, albo i nawet ateistycznej dziewczynce. Osią ich treści miało być pytanie, które zada rodzicom, na podstawie swoich obserwacji otaczającego ją świata. Świat zaś zbudowany został z polskiej rzeczywistości, przesiąkniętej zaściankowo-katolicką religią i filozofią życia, oraz odpowiadającym jej postępowaniem wobec innych. Marta, wychowana w duchu świeckiego i ateistycznego humanizmu, wchodząc w ów świat, zderza się z ogólnie panującym sposobem życia. Ponieważ diametralnie nie zgadza się on z tym, co mówią jej rodzice, powraca do nich z pytaniami o życie, na podstawie konkretnych zdarzeń z jej dziecięcej codzienności. A oni udzielają jej odpowiedzi i cierpliwie objaśniają. Ze sporą dozą czułości i humoru.
Właściwie od początku wiedziałam, że chcę zrobić cykl kilku opowiadań o małej świeckiej, albo i nawet ateistycznej dziewczynce. Osią ich treści miało być pytanie, które zada rodzicom, na podstawie swoich obserwacji otaczającego ją świata. Świat zaś zbudowany został z polskiej rzeczywistości, przesiąkniętej zaściankowo-katolicką religią i filozofią życia, oraz odpowiadającym jej postępowaniem wobec innych. Marta, wychowana w duchu świeckiego i ateistycznego humanizmu, wchodząc w ów świat, zderza się z ogólnie panującym sposobem życia. Ponieważ diametralnie nie zgadza się on z tym, co mówią jej rodzice, powraca do nich z pytaniami o życie, na podstawie konkretnych zdarzeń z jej dziecięcej codzienności. A oni udzielają jej odpowiedzi i cierpliwie objaśniają. Ze sporą dozą czułości i humoru.