Koniec lat siedemdziesiątych i początek osiemdziesiątych XX wieku w Argentynie to czas krwawej dyktatury wojskowej. Dziesiątki tysięcy ludzi zostało wówczas aresztowanych i uwięzionych, a potem zniknęło bez śladu. Rządząca junta bowiem bezlitośnie torturowała i mordowała przeciwników reżimu lub podejrzanych o sympatie opozycyjne. Nazwano ich "desaparecidos" (z hiszp. "desaparecer" - znikać).
Wśród prześladowanych były także matki, Oprawcy przyjęli wobec nich wyjątkową politykę - zabijano je dopiero po przyjściu na świat dziecka, akty urodzenia fałszowano, a niemowlęta anonimowo oddawano do adopcji rodzinom "dobrze widzianym politycznie".
Victoria Donda dopiero w wieku dwudziestu siedmiu lat dowiedziała się, że również jest dzieckiem zaginionych, poznała swoje prawdziwe imię i pochodzenie.
W książce poruszająco opowiada o uwikłaniu w kłamstwa i odkrywaniu sekretów rodzinnych, a przede wszystkim o mierzeniu się z białymi plamami w historii swego kraju. "Mam na imię Victoria" jest także niezwykłym dokumentem opisującym jeden z najtrudniejszych rozdziałów w dziejach Argentyny, a dodatkowo stanowi głęboko ludzką deklarację wiary w prawdę i przebaczenie.
Wśród prześladowanych były także matki, Oprawcy przyjęli wobec nich wyjątkową politykę - zabijano je dopiero po przyjściu na świat dziecka, akty urodzenia fałszowano, a niemowlęta anonimowo oddawano do adopcji rodzinom "dobrze widzianym politycznie".
Victoria Donda dopiero w wieku dwudziestu siedmiu lat dowiedziała się, że również jest dzieckiem zaginionych, poznała swoje prawdziwe imię i pochodzenie.
W książce poruszająco opowiada o uwikłaniu w kłamstwa i odkrywaniu sekretów rodzinnych, a przede wszystkim o mierzeniu się z białymi plamami w historii swego kraju. "Mam na imię Victoria" jest także niezwykłym dokumentem opisującym jeden z najtrudniejszych rozdziałów w dziejach Argentyny, a dodatkowo stanowi głęboko ludzką deklarację wiary w prawdę i przebaczenie.