Taka sobie trochę bajka, ale dobrze napisana. Krótkie rozdziały, nienachalny, delikatny humor. Dobrze rozpisani bohaterowie. W sumie niby taka prosta i krótka opowiastka, a jednak porusza mnóstwo ważnych kwestii. Chociaż po zastanowieniu się stwierdzam, że one wszystkie mają jeden wspólny mianownik... samotność
Każda z tych postaci jest w jakiś sposób samotna, chociaż nie każda jest sama, a to chyba najgorszy rodzaj samotności, ta wśród ludzi, czy nawet wśród swojej rodziny. Książka napisana oszczędnie, mocno stonowana, mogłabym nawet rzec, że surowa. Nie doprasza się nachalnie współczucia, nie jest ckliwa. Chociaż, według mnie współczucie jak najbardziej się należy i Tomowi i Joss i staruszce.
Zakończenie jest otwarte, ze wskazaniem, chociaż myślę, że dużo wody musiałoby upłynąć w rzece, by główne postacie potrafiły się otworzyć na siebie nawzajem. Książka mi się podobała. Może nie było tutaj ochów i achów, ale była przyzwoicie ciekawa literatura 👍