Wpadłam w wir komiksów. Czytam, zachwycam się i zasmucam... bo wybieram mocno emocjonalne dzieła, które uderzają z mocą huraganu.
Tym razem obrazkowa historia walki z chorobą - anoreksją. Mamy pełny obraz symptomów - jak podnoszenie poprzeczki, brak zrozumienia ze strony bliskich, szykany rówieśników, próba kontroli skierowana na wagę i jedzenie. Z każdą stroną widzimy jak bohaterka komiksu znika... Nie tylko wagowo, ale także z relacji z ludźmi. Widzimy jej próbę powrotu do zdrowia w konwencjonalny sposób - lekarze, terapeuci i dietetyce, ale także w niekonwencjonalny. Już wydaje się nam, że wszystko idzie w dobrym kierunku, nagle coś sobie uświadamiamy... gdy jest w najsłabszym momencie życia, dziewczyna zostaje wykorzystana. A zaufanie, które pokładała w ludzi i relacje z nimi, nadszarpnięte. Trauma goni, traumę... Ból, eksplozja myśli, poczucie winy i głód... Wszystko wraz ze smutkiem wylewa się z każdej strony.
Nie jest to do końca komiks pesymistyczny. Dopóki się walczy jest nadzieja.
Komiks składa się z prostych, szarych ilustracji, ale przesłanie w nich zawarte jest mocne, zapisze się w naszej pamięci i nie będziemy mogli się go pozbyć. Dodatkową wartością publikacji jest fakt, że to autobiograficzna praca młodej artystki, która sporo przeszła by osiągnąć siłę. Siłę, dzięki której mogla opowiedzieć nam swoja historię. Potrzebowała na nią, aż pięciu lat pracy z kreską i 500 stron zawierających zapis teg...